Kusztal poziom

Zmarł Edward Kusztal

Z Edwardem Kusztalem, zmarłym pierwszego września, aktorem, spotykałem się przez kilka ostatnich lat na posiedzeniach jury konkursu poetyckiego organizowanego przez KCK. Wspólne obradowanie z Edwardem to była sama przyjemność, zawsze bowiem miał w zanadrzu kilka smakowitych anegdot teatralnych, którymi obdarzał zebrane towarzystwo. Miał tak zawsze. Po raz pierwszy widziałem go na scenie jako widz teatralny, świeżo upieczony uczeń I Liceum Ogólnokształcącego im. Stefana Żeromskiego, którego imię nosił także teatr. Wystawiano sztukę naszego patrona „Turoń”. Grę Edwarda charakteryzowało jedno: absolutne zaangażowanie w sztukę i gra „na całość”, a miejscami, jak to dziś mówią „po bandzie”. Trudno go było nie zapamiętać i jego  gry, która przypominała raczej szarżę ułańską niż wydumaną i wysmakowaną sztukę aktorską.

Okładka książki Edwarda Kusztala pt. "Fajerką przez Kielce"
Okładka książki Edwarda Kusztala pt. „Fajerką przez Kielce”

Później, jako świeżo upieczony poeta, po debiucie w almanachu „Bazar poetycki 1974” zacząłem bywać w słynnym Klubie Dziennikarza i Aktora przy ulicy Sienkiewicza, niemal na wprost teatru. Można powiedzieć: samo serce Kielc, w przedziwnych pomieszczeniach przedwojennej cukierni Smoleńskiego. Tam częstym bywalcem i duszą stolikowego towarzystwa okazał się, znany mi wcześniej tylko z desek teatralnych, Edward. Nie miał w sobie nic z zadęcia i wywyższania się, był po prostu „równym gościem”. Lubił wypić i zaśpiewać, pogadać, poplotkować, ale zawsze z umiarem, bacząc na swoje obowiązki teatralne i rodzinne, jako mąż i ojciec. Nigdy nie przekraczał granic dobrego smaku i wychowania, choć bywało ostro. Biesiadowanie z Edkiem, to był popis jego zdolności gawędziarskich, które potem wykorzystał w książce wspomnieniowej „Fajerką przez Kielce”, aż skrzącej się od zabawnych opowieści i anegdot. Wiele z nich Edward szlifował latami.

Spotykaliśmy się potem w teatralnej kawiarni i jadłodajni „Dziurka”, gdzie często biesiadowałem z pisarzami: Henrykiem Jachimowskim, Ryszardem Miernikiem i Adamem Ochwanowskim. Bywali tam i plastycy i dziennikarze. A jeszcze później spotykałem Edwarda na obiedzie lub kawie w świeżo otwartym Domu Środowisk Twórczych, w dawnym pałacyku naczelnika policji carskiej i kolekcjonera oraz mecenasa malarstwa, Tomasza Zielińskiego. Edward zawsze wnosił ożywienie do towarzystwa, sypał anegdotami i dowcipami. Przez jakiś czas był także radnym i interesował się polityką, raczej w jej praktycznym, miejskim wydaniu.

Mam też jak najlepsze wspomnienia z jurorowania w Kieleckim Centrum Kultury, wspólnie z Januszem Wróblewskim i Andrzejem Skorupskim. Edward wprowadzał w nasze poczynania element spokoju i fachowości. Zawsze miał swoje typy, ale ich nie narzucał, tylko spokojnie dyskutował. Lubił poezję klasyczną, ale doceniał też wiersz biały.

Jeszcze rok temu był na wręczeniu nagród, jak zawsze ciekawy świata i życia. Mówił, że pisze kolejną książkę wspomnieniową. Miałem mu w tym roku przynieść moje książki, bo o nie prosił. Już nie zdążę…

No cóż, Edwardzie, dziękuję za wzruszenia, żegnaj i do zobaczenia, po tamtej stronie…

Jeden komentarz pod “Zmarł Edward Kusztal

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.