Po latach znów recenzuję tomik wierszy Zdzisława Antolskiego. Wtedy pisałem o tomiku „Okolice Józefa” do „Słowa Powszechnego” i była to recenzja pozytywna. Antolski poetycko sprozaizowanym językiem pokazał dzieje wrażliwego chłopa Józefa, któremu nie przeszkadza brak wykształcenia, aby trzeźwo osądzać rzeczywistość, w której przyszło mu żyć w świętokrzyskiej wiosce. Ciekawostką jest fakt, że „Okolice Józefa” i zarazem poetę rozsławił Artur Sandauer, ówczesny „papież” krytyki literackiej. Dobre słowo Sandauera wyrażone publicznie o poecie było wielkim wyróżnieniem i nobilitacją wśród poetyckiej braci. Ale wróćmy do nowego tomiku Antolskiego. „Dzidziuś”, bo taki tytuł nosi nowy tomik tego poety. Jest to zbiór kilkudziesięciu wierszy bardzo oszczędnych w formie, ale wyjątkowo nośny w swojej treści. Dodam, że tomik ten zawiera nie tylko wiersze, ale także krótkie formy pisane prozą, które odbiera się jako fragment dziennika. Tytułowy „Dzidziuś” to alter ego poety, który wspomina swoje dzieciństwo, gorzkie relacje z rodzicami. Te wiersze porażają szczerością budząc tym szacunek. Poeta przekroczył granicę wstydu jaki musi towarzyszyć, gdy pokazuje prawdziwy obraz swoich relacji z najbliższą rodziną. W jednym z utworów Zdzisław Antolski pisze, że matka chciała, by potępił ojca i nie taił przed innymi, że ojciec był niedobry. Bohater liryczny nie czyni tego, czym sprawia matce zawód i staje się jej wrogiem numer dwa. Łatwo się domyśleć, że wrogiem matki numer jeden był ojciec poety. Ojciec i matka kochają na swój sposób bohatera lirycznego. Kochają na tyle, na ile potrafią. I o tej koślawej miłości też pisze poeta. Jednakże taka miłość nie może wystarczyć samotnemu, wrażliwemu i chorowitemu chłopczykowi. Z niedostatku miłości bliższa staje się bohaterowi lirycznemu kotka. Przychodzi do poety, by się ogrzać. To wzruszający wiersz, potwierdzający pogląd, że bywa, iż zawodzą najbliźsi, ale zwierzęta nigdy nas nie opuszczają. Tytuł tomiku „Dzidziuś” jest adekwatny do jego treści. Zagubiony w świecie ludzi dorosłych, osamotniony, nie może sobie poradzić sam ze sobą i z otoczeniem. Ma żal do matki, która pochłonięta pracą i problemami życiowymi nie ma czasu ani sił, aby otoczyć czułością syna. „Dzidziuś”, to zbiór wierszy wyrastający z bó- lu fizycznego, a także z bólu psychicznego poety. To wiersze karmiące się jego lękiem przed życiem, przed światem ludzi dorosłych. Przeżycia, których wyrazem są te utwory, nie chowają się za metaforą, nie bawią nas słowem – są szczerym opisem wewnętrznych rozterek i metafizycznych problemów, bohatera lirycznego. Polecam ten tomik złaknionym czystej poezji. Zwłaszcza początkującym poetom , którzy nie mając o czym pisać, tworzą piramidy metafor i przenośni. Tak pisać jak Antolski, to nie lada sztuka. Nie każdego stać na pokazanie nagiej duszy, często udręczonej, łaknącej ludzkiego ciepła. Oprócz talentu potrzebne jest zdarcie z siebie uśmiechniętej maski jaką często przywdziewamy przy innych, bo sądzimy, że nie wypada nam mówić szczerze o gorzkich, czasami bardzo gorzkich relacjach z najbliższymi członkami rodziny. Ten rozrachunek z dzieciństwem, pełniący rolę psychoterapeutyczną, ma głęboki sens, ponieważ waży on na naszym dalszym życiu. Cenię twórczość, która ma źródło w autentyzmie przeżyć i doznań.
http://www.gazetakulturalna.zelow.pl/images/stories/pdf/4_2018_2.pdf
Your blog is a beacon of quality content Much appreciated from IDProperticom